Nie wiem ile mam w nim książek- sto, dwieście?!
Są wśród nich książki, których w zasadzie nie da się zdobyć inaczej niż buszując latami po antykwariatach.
Zwłaszcza jeśli się komuś przypomniało, że fajną powieść na studiach czytał, a to okazuje się:
”The Woman in white” Wilkie Collinsa z XIX wieku…
”The Woman in white” Wilkie Collinsa z XIX wieku…
Zawsze pamięta, gdzie skończyłam, a czytam po kilka ksiąg naraz, wiadomo!
Kiedy zaczynam czytać, czyli tak koło północy, litery mogą być „normalnej” wielkości, a kiedy kończę o drugiej, trzeciej (?!) są już baaardzo duże!
Niezastąpiony w podróży, szczególnie dla osób, które muszą zabezpieczyć kilka książek na czas wyjazdu (bo pogoda może być deszczowa-na morderstwa, albo słoneczna-na felietony, albo się nastrój zmieni i muszę coś natychmiast o miłości i w długich sukniach).
Ale…
Nie oszukujmy się…
Książka z papieru to mój fetysz, całe życie.
Nie lubię pożyczać od kogoś, ani z biblioteki. Muszę ją mieć na własność.
Nie oszukujmy się…
Książka z papieru to mój fetysz, całe życie.
Niestety zdarzyło mi się nie sprawdzić, czy dana pozycja dołączy do zaszczytnego grona „My Precious”, więc mam w swojej „ kolekcji” na przykład sagę „Zmierzch”, która służy u nas za podkładkę jak mebel źle stoi…
Ogólnie- zabaweczka ta radość i entuzjazm wnosi w życie mamusi, ale to nie to samo, co najprawdziwszy kawał…dobrej drukowanej literatury!
(na zdjęciach: Mr Kindle i ulubiony kącik czytelnika-praktykującego)
Świetnie wygląda wyeksponowany Kindle;]
OdpowiedzUsuńW mnie rolę takiej zabawki tablet pełni!
P.S. Już Cię lubię, jestem fanką królika Miffy! Dodaję do ulubionych blogów!
Hej hej,dziękuje za sympatyczne odwiedzinki!!
OdpowiedzUsuńJuz dodałam Twojego bloga do moich ulubionych.
A myślałam ,że ja mam dużo książek!!!!!Szacun wielki!!
A podpórki to skąd???
Pozdrowionka
Hahaha, podoba mi się wnętrzarskie wykorzystanie sagi "Zmierzch"!! :DD
OdpowiedzUsuńJa mam tez kindle (na razie tylko program zainstalowany na "normalnym" komputrze)! Musze przyznać, ze podoba mi się (zwłaszcza moment gdy kupuje książkę w necie i mam ja po kilku sekundach u siebie), ale to nie to samo, co pachnąca nowa strona papierowej książki, ach ..
pozdrawiam!
Dziękuję Wam bardzo za odwiedzinki i obserwacje. :)
OdpowiedzUsuńAleż mi miło!Witam serdecznie!
Mr Kindle faktycznie okazał się dość fotogeniczny ;), a podpory książkowe to wiesz,że ze Szwecji...czyli z ikea ;)(Targówek),ale nowe nie są, jakiś czas już podpierają.
dzięki za komentarze!
dziki lokator
(cały w skowronkach)
I ja mam Kindelka! Jak mam wybór to wiadomo, wolę papierszczyznę, ale czasami wyboru niet :) No i życie byłoby o tyle łatwiejsze gdybyśmy miały Kindelki już na studiach, nieeee? Nie znasz znaczenia słowa? Cyk kursorem, już znasz. Piszesz magisterkę? Czytasz i podkreślasz sobie elektronicznie, a potem masz te wszystkie podkreślenia zebrane od razu w jednym miejscu! A nie liczysz na piechotę ile razy - i w jakich okolicznościach - w "Lolicie" użyto fascynującego cię słowa "grey" :D Magia! :) Pozdrawiam i jak pisałam już u siebie, z zostania Twoim pierwszym obserwatorem mam Dziką satysfakcję :)) M.
OdpowiedzUsuńDroga Marchewko,do tej pory przechowuję notesy objetością przypominające encyklopedię brytanikę...z tymi wszystkimi absolutnie niezbędnymi cytatami.Młodzi to teraz dobrze mają! I Pan Kindle i Kopiujwklej ;).
OdpowiedzUsuńW kwestii obserwacji-cieszę się niezmiernie, że się cieszysz z mojej uciechy! ;)
Zupełnie nieświadomie zostałam też swoim własnym obserwatorem i odkręcić tego nie mogę.
Pozostaje mi auto-obserwacja zatem i czytanie tego, co napisałam.
Może i dobrze ;).Wielu autorów książek tego chyba nie robi ostatnio...
Serdecznie Cię pozdrawiam My First Lady!
dziki lokator
Gorliwa wyznawczyni wyłącznie drukowanych ksiąg pozdrawia :) I też filolog przy okazji, lecz rodzimy :D
OdpowiedzUsuńHej!Ostatnio mam wielkie szczęście do filologów!
OdpowiedzUsuńWitam Cię bardzo serdecznie! :)
dziki lokator