-->

poniedziałek, 26 marca 2012

HARÓWA

-Kochanie, będzie dziś  jakiś obiad?
-A czemu pytasz?! – mruknęłam znad ekranu komputera nie podnosząc nawet łaskawego wzroku na męża.
-No, bo trochę jakby… Ten, tego, ten… No, głodny jestem… -jąkał się nerwowo.
O mój smutku! Co za przyziemny człowiek! W dodatku nic nie rozumie! Ni w ząb!
Ja tu oczy psuję, kręgosłup narażam, czas tracę harując żeby to wszystko jakoś wyglądało!
A to zajrzę do blogowej znajomej, co to meble shabby –szykuje, co by inspiracji jakiejś zaczerpnąć i te nasze cztery kąty wyszykować, że szok jaki chic!
Z drugą się łączę, jak własną ręką patchworkową narzutkę stworzyć i fortuny nie wydawać w sklepach , co za kawałek szmatki, jak za zboże sobie liczą!
No i wreszcie… Blogi domowo-kuchenne również przeglądam, chociaż jeśli chodzi o gotowanie, to ja najchętniej zajmę się CUDZYM efektem końcowym.
Ale ślęczę, poświęcam się! A dla kogo?!
Dla Ciebie właśnie Drogi Mężu!
Dowiaduję się jak zdrowe, eko-organiczne produkty zdobyć, szybko przygotować i efektownie wystylizować przed podaniem.
Na zdobyciu wiedzy na razie się skończyło, ale proces był długi i bolesny… zakończony o 01.30 z czerwonymi oczami, laptopem dziwnie rozgrzanym i lśniącym złowieszczym światłem w ciemnym pokoju.
Ale, co ja znowu słyszę?!
-Kochanie, idziesz już do łóżka?  Bo ja chciałem ten, tego, ten…
A temu co?!
Na TAKICH blogach to ja jeszcze nie byłam!

3 komentarze:

  1. Wszystko przed Tobą :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, samo życie niestety, przy tych laptokach to czas jakoś inaczej płynie! ;)
    dzięki za komentarz! serdecznie pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń