-->

niedziela, 25 marca 2012

HOUSE DOCTOR or DOCTOR HOUSE ?

-A do którejżto  się siedzi przy tym laptoku, co? 
-Oj doktorze, no różnie, różnie. Bo jak coś ciekawego, to i do pierwszej z groszami, a jak coś absolutnie fascynującego, no to różnie… No, sam doktor rozumie.
-A to fascynujące, to jest co na przykład?
-No, blogi, takie wnętrzarskie, wie doktor?
-Wiem, ale proszę uściślić.
-No, o domu swoim ktoś pisze, albo o mieszkaniu, zależy co ma, rozumie doktor?
-Na razie tak. Proszę kontynuować.
-No i ten bloger  czy blogerka, najczęściej blogerka, ma linki do innych blogerek, które też piszą o domu, albo o mieszkaniu, zależy co mają. Rozumie doktor?
-To jest taka siatka?
-No, tak. I tak się klika, bo ktoś posta opublikował.
-Na przykład jakiego? Proszę wyjaśnić.
-No, że wazonik ma nowy, a w wazoniku tulipany, bo wiosna. Albo, że puszki w stylu angielskim zdobył. Albo, że fotel troszkę przestawił i lepiej teraz… tak koło okna. Rozumie doktor?
-Chce mi pani powiedzieć, że od ósmej rano do pierwszej czy drugiej nad ranem…
-Piątej…
-Z niewielką przerwą na pracę, w której również oddaje się pani tym czynnościom, siedzi pani przy komputerze czytając o tym, że ktoś wazonik  przestawił?!
-Fotel , doktorze. A do wazonika to różnie, raz żonkile, raz…
-Proszę pani… Sytuacja jest poważna. Musimy działać, choć i tak za daleko już to zabrnęło…
-Właśnie! Tak myślałam doktorze!
-Taaaaak?
-Że muszę działać, że ja sama!
-Tak! Brawo! Wszystko jest w pani rękach!
-Dokładnie!
-Co za samoświadomość! Niezwykłe!
-Dziękuję, doktorze! Gdyby  nie pan, nigdy nie odważyłabym się tak z tym swoim blogiem… Dziękuję!
-Ależ proszę pani, to nie do końca tak…
-Dziękuję, doktorze! No to ja w przyszły czwartek przyjdę, jak zwykle. Chyba, że coś mi wypadnie. Wie doktor, jak się swojego bloga prowadzi, to…
-Ależ, proszę pani, proszę zaczekać…
Doktor bezradnie rozłożył ręce i patrzył przez okno na pacjentkę oddalającą się od gabinetu z taką prędkością, że się za nią kurzyło. Był przekonany, że widzi ją po raz ostatni…
(na zdjęciach : wazonik plus tulipany, bo wiosna… )


2 komentarze:

  1. hahaha, tak chyba niektórym z nas przydałby się lekarz:) witamy w blogowym świecie!
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. padłam, w całej tej historii odnajduję znaną mi rzeczywistość hehe

    OdpowiedzUsuń