-->

środa, 25 kwietnia 2012

WELL-BEHAVED BABIES SELDOM MAKE HISTORY!

Muffin jest osobą bardzo niezależną i ponad przeciętnie rozwiniętą intelektualnie i emocjonalnie ;). Najlepszym dowodem na to jest fakt, że w "wieku" roku i czterech miesięcy przeżywa mocno przyspieszony bunt dwulatka.


Więc, co jest grane wiadomo: "wszystko bez sensu"=jestem na nie; "ja wiem lepiej i muszę, inaczej się uduszę". Pięknie zagrana histeria (oklaski za przejmujący wyraz artystyczny) następuje w momentach, kiedy plan Muffina nie zostanie zrealizowany natychmiast. Najlepiej byłoby, aby rodzice byli jak pewien aparat, który cyka zanim cykniesz,  przewidywali, czegóż to się zaraz zachce i spełniali życzenie zanim zostanie "wypowiedziane". Ale matka i ojciec to profesjonalna kadra, która doskonale wie, że wybuchy złości mające na celu wymuszenie, należy kategorycznie ignorować.

Tak było i dziś. Wracamy ze spaceru i wdrapujemy się po schodach (nowe hobby). Muffin "siam" podpierany i asekurowany z każdej możliwej strony przez uniżonego sługę (mła). Tylko dlaczego mam wchodzić na czwarte piętro skoro mieszkamy na pierwszym?! O nie! Koniec trasy przed naszymi drzwiami!
Muffin jest zrozpaczony. Ja obstaję przy swoim.
"To ja mam ciebie słuchać?! Masz rok i cztery miesiące! Akurat!", komunikuję Prezesowej.
Muffin próg domu przekroczywszy jeszcze dwie miny "skrzywdzonego" zrobił i spokój. Niby fajnie, ale... wtedy mi się przypomniało. A w zasadzie przypomniała pewna historyjka pisana (nie przeze mnie, więc dobra) na konkurs literacki (kategoria do 50 słów), a zamieszczona w podręczniku do anglika.
Streszczając i tak krótki tekst...
Syn pisze do matki ze szkoły z internatem : "Mamo, nienawidzę tego miejsca! Jedzenie-okropne! Prefekci źle mnie traktują. Proszę, zabierz mnie stąd! Twój, David".
Mamusia odpowiada: "Drogi Davidzie, nonsens! Głowa do góry!".
Po latach... ta sama mama do tego samego syna z domu starców:
"Drogi Davidzie, nienawidzę tego miejsca. Jedzenie-okropne! Pielęgniarki traktują mnie jak dziecko! Proszę, zabierz mnie stąd natychmiast!".
David odpowiada: "Droga Mamo, nonsens! Głowa do góry!".

Za lat dziesiąt, kiedy będę już starą kobietą, role się odwrócą.
To Muffin będzie poważną panią Jagodą i będzie wiedział lepiej. Coś sobie wymyślę, coś będę musiała koniecznie zrealizować z pomocą Muffina i wtedy co?!
Co usłyszę? "Ależ mamo, co ty znowu wymyślasz?! W twoim wieku?!".
Następnym razem zastanowię się nieco dłużej, czy histeria jest rzeczywiście nieuzasadniona, a foch "rzucony" tylko po to, żeby coś wymusić.
Im będzie starsza, tym dłużej będę się zastanawiać. Nie jest moim celem wychowanie "grzecznej" dziewczynki, która zawsze się ze mną zgodzi.
A dziś... może moje dziecko właśnie chciało, z moją pomocą, zdobyć swój pierwszy szczyt, akurat w postaci czwartego piętra?
A tak wogóle, to przecież w dzieciach najbardziej irytują nas chyba cechy naszego własnego charakteru (patrz: upór).


(do zdjęć Muffina, czyli: Buntownika z Wyboru i Buntownika-Nie-Bez-Powodu dołączam przesłanie MM na cudnym Ohdeer-owym wisiorze, który mieć muszę, albo urządzę w domu jakąś historyczną histerię!)

15 komentarzy:

  1. utopilam sie w twoich postach... zajrzalam tu sobie przez przypadek i nie moge sie oderwac, mimo, ze juz tak pózno!

    ciesze sie, ze odkrylam to miejsce. dziekuje. basia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu, witam Cię serdecznie! :)
    I bardzo Ci dziękuję!
    Też jeszcze się u nas nie śpi...więc lecę do Ciebie w odwiedziny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musze sie przyznac, ze dopiero raczkuje po blogowej sferze, ale znalazlam tu wiele ciekawych ludzi.. twój blog nalezy od dzisiaj do moich ulubionych! :-D wlasnie sie zapisuje jako staly czytelnik! :-D

      Usuń
    2. Wielkie dzięki za cudny komplement! :)))
      Jeśli Ty raczkujesz, ja dopiero uczę się chodzić... ;)
      Mój blog ma miesiąc, tym bardziej miło mi, że są Osoby, którym chce się do mnie zaglądać i jeszcze coś skomentować!
      Pozdrawiam Cię serdecznie Kusicielko!:)
      PS Nie mogę na głodniaka oglądać zdjęć Twoich pyszności!!!

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. ;) Dzięki! Ty z paroma takimi Muffinkami również masz przyjemność (o Tajfunach nie wspominając!;))...
      Pozdrowionka!

      Usuń
  4. Aaaaaaale Muffin jest cudownym Dzieckiem!! :) Ja też nie ustępuję dzieciom.. choć własnych nie mam. Uważam, że jak będziemy pozwalali na wszystko, to a)wejdą nam na głowę, b)zostaną tak wychowane, że będą rozpieszczone na maksa, będą się uważały za pępki świata, a pójdą do szkoły i nie ogarną świata, bo nagle będą traktowane jak inne dzieci i nie wszystko będzie im wolno. Sama tez byłam tak wychowywana i dziś mam szacunek do wszystkiego i wszystkich. Wiem, że pieniążki nie biorą się z nieba, tylko trzeba na nie ciężko pracować, wiem, że jak zepsuję, to nie od razu będę miała nowe ;), wiem co jest dobre, a co złe i tez będę chciała tak wychować dzieci. Oczywiście, że będę chciała dać im gwiazdkę z nieba, ALE!!! Teraz, patrząc z boku, widzę dzieci normalne i dzieci rozpieszczone, którym wolno wszystko. Wniosek nasuwa się sam. Nie pozwalać na wszystko. To Ty jesteś mamą i ustalasz zasady. Historia z domem starców przerażająca!! ;)) Ale przecież od wyboru: wchodzimy do domu, czy idziemy dalej po schodach nie zależy dalsze być czy nie być Muffina ;) Trzeba znaleźć złoty środek, tak myślę :) Kurcze, ale się rozpisałam.. mogłabym długo gadać na ten temat.. swoją drogą ostatnio robię za opiekunkę, może dlatego ;)))
    buziak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dzieciakami nieustanne dylematy...ustąpić w małej sprawie, czy być zawsze stanowczym? Książki-książkami, super niania swoją drogą, intuicja-intuicją, człowiek chce jak najlepiej, ale błędów chyba i tak nie da się uniknąć...
      Oj, pewnie byśmy się nagadały, bo temat rzeka...:)
      Super, że jako opiekunka sobie popracujesz, myślę,że cenne doświadczenie, które da wiele do myślenia w kwestii cudzych, potem własnych aniołeczków! ;)
      Serdecznie Cię pozdrawiam! :))
      Uwielbiam takie komentarze, dzięki!!!

      Usuń
    2. Hihihih, a ja myślałam, ze nie będzie Ci się chciało tego listu czytać! ;) Na pewno to, że ostatnio często zajmuję się dziećmi nauczy mnie cierpliwości.. powoli się przyzwyczajam ;))) Masz rację, dylematów, co nie miara.. pewnie dopiero przy swoich dostanę w kość ;) Na pewno to temat na niekończącą się rozmowę :)))
      Uściskaj to Twoje Słoneczko ode mnie :)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    3. O Kochana! Z wielką przyjemnością przeczytałam! :)
      Przeczołgają dzieci człowieka, ale radochy jest... nie można im tego odmówić ;)
      Moje Słoneczko, dziś Belzebub jakiś wcielony, dziękuje ("dzia") za uściski!!!:)
      Buziaki!

      Usuń
  5. dałaś mi poważnie do myślenia...
    dlatego tak nie cierpię określenia "nieposłuszne dziecko"

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie! "Nieposłuszne dziecko" , "niegrzeczne dziecko", czyli co?
    Rodzice sobie nie radzą wychowawczo! Nie słucha się!
    Uwielbiam dobre rady "życzliwych" w sklepach, kiedy jakiś dzieciak histeryzuje i kładzie się na podłodze, albo krzyczy!
    Dzięki za komentarz! Pozdrawiam serdecznie! :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. i zamiast sie ubrać, siedzę i sie zaczytuję :)

    OdpowiedzUsuń