
Poszło łatwo. Bardzo łatwo. Podejrzanie łatwo…
Muffin załapał od razu i czynnościom, które są z natury „be”, w przeciwieństwie do tych „cacy”, przypisał gest w postaci kiwającego paluszka, głośnego „nu, nu, nu” i spojrzenia zimnym, surowym wzrokiem (oczywiście we własnym wykonaniu).
Tak, nie my, a Muffin jest autorem setek przykazań w naszym domu. Wszystko byłoby absolutnie „cacy”, gdyż w wyborze czynności uznanych za „be” zasadniczo się z nim zgadzamy, ale jest jeden mały problem.
Każde ganiące nas (tak właśnie!) „nu, nu, nu” musi niestety poprzedzić demonstracja zakazanej czynności.
Tak, więc kiedy na przykład niczego-nie-podejrzewająca-matka (uczeń) ogląda z dzieckiem (mistrzem) rysunki na kubeczkach wyciągając je z szafki one-by-one (ulubione zajęcie kuchenne), jeden z nich zostaje z impetem rzucony na podłogę (przez Muffina, rzecz jasna). Podczas, gdy matka w wielkim skupieniu stąpa po skorupach, żeby wydostać się ze strefy zagrożenia, następuje tyrada „nu, nu, nu”, spojrzenie mistrza wyraża gniew a palec nie przestaje kiwać przed nosem ucznia.
Dzięki naszemu dziecku wiem również, że nie wolno karmić kur w mieszkaniu, na podstawie następującego wykładu.
Wykładowca (Muffin) rozrzuca po pokoju „koko-ama” (żarcie dla kur), po czym stanowczo oznajmia: „koko ma” (nie ma kur), „ama nie” (nie ma żarcia), czyli dla opornych: „jeśli nie masz kur, nie karm ich”. Brzmi jak chińskie przysłowie, albo mądrość ludowa i faktycznie logiki tu nie brak! Po trzykrotnym powtórzeniu lekcji (matka to uczeń tępy), przedmiot „Żywienie drobiu w bloku” można uznać za zaliczony. Na razie spokój ze sprzątaniem okruchów chałki, buły i chleba z podłogi.
Ale, co nam się nie wypsysa, to Dziadkom a i owszem.
Dziadki: „Jagódko, nie jedz ślimaczka. Nie wolno!”.
Muffin (po spożyciu ślimaka): „Nu, nu, nu!” (+palec+wzrok).
I już Dziadki wiedzą, żeby ślimaków pełznących spokojnie ku pierwszym wiosennym źdźbłom do ust nie wkładać i nie pożerać znienacka. A mówią, że starego psa nowej sztuczki nie nauczysz…
Gdzie popełniliśmy błąd? Czy da się to jakoś odkręcić? Może ja rzeczywiście chciałam karmić te kury w bloku?! To jest kura, panie generale… Wariactwo jakieś z tymi zasadami! Zasada jest jedna :”JAGÓDKA RULEZ!”.
(na zdjęciach: mój wymarzony fort (Pinterest), kwatera generalna Muffina (tak mamy namiot rozłożony w pokoju!) oraz ramka z naszym przykazaniem numer jeden…)
fajnie macie!:)
OdpowiedzUsuńRozkosz w biały dzień! ;)Dzięki!:)
OdpowiedzUsuńHehehe ale myślę że Muffin wyrośnie, jeśli Cię to pocieszy. Potem następuje etap najpierw rozrabiamy a potem jak mama patrzy to kiwamy nu nu. W następnym etapie sprawdzamy co będzie jak jednak nadal będzie narozrabiał :)
OdpowiedzUsuńBoże, dzieciaki robią z nami, co chcą, testują, sprawdzają,co wolno, żeby i tak mimo wszystko robić to, czego "nu, nu, nu"!
OdpowiedzUsuńMoże na chwilę wyrośnie, żeby potem w okolicach gimnazjum znowu było wesoło!;)
Pozdrowionka!
Uciemiężeni Rodzice wszystkich krajów, łączcie się!;)))
Uwielbiam i Muffina, i Matkę przekładającą muffinowy na nasz... Proszę o jeszcze :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!
OdpowiedzUsuńOj,w serialu z Muffinem mamy co dzień nowe odcinki, także powróci wkrótce!;)
Pozdrowionka!:)