-->

sobota, 21 kwietnia 2012

HOW CAN I LIVE WITHOUT MY LIFE?

HOW CAN I LIVE WITHOUT MY SOUL?

Czyli się zdobyłam, poszłam i obejrzałam nowe "Wichrowe". "Wzgórza" oczywiście.
Jestem człowiekiem, który bardzo się przywiązuje. Do ludzi i zwierząt (wiadomo!), do rzeczy (niestety!), ale również do wersji i adaptacji.Film może być równie dobry jak książka. Tę tezę potwierdzono już tak wieloma przykładami, że musiałam ją zaakceptować i ja. Ale kilka adaptacji tej samej książki? To już dla mnie zbyt wiele skoro jestem przyzwyczajona do TEJ WŁAŚCIWEJ (czytaj: ulubionej) wersji...

Ofukana przeze mnie, jeszcze przed obejrzeniem, "Duma i uprzedzenie" z panią Keirą i panem Matthew Macfadyenem (żegnaj panie Mężu, witaj panie Matthew!) przekonała nieprzekonaną (czyli mnie), że czasem warto spróbować i , że można kochać kilka wersji jednocześnie. Można kochać Ciebie Colinie (Firthcie) i Ciebie Matthew (Macfadyenie) równie gorąco!

Ale czy ktoś dorówna parze Juliette Binoche i Ralph Fiennes w najpopularniejszej (bardzo brzydkie słowo) i bardzo wiernej adaptacji "Wichrowych Wzgórz"?

Kiedy w najnowszym numerze "Zwierciadła" pomylono się podając odtwórcę roli Heathcliffa w TEJ wersji zadzwoniłam. Pierwszy raz w życiu. Potraktowałam to jako obrazę moich uczuć religijnych.
Wielkim ryzykiem zatem dla twórców nowych "Wichrowych" była próba zaprezentowania mi swojej wersji. Musieli przecież wiedzieć jak nabożną czcią darzę TĘ WŁAŚCIWĄ. Chyba się jednak nie przejęli, bo nakręcili. Bez obaw o porównania. Bo jest to wersja INNA po prostu.

Heathcliff jest ciemnoskóry. Akcja toczy się głównie, gdy bohaterowie są dziećmi. Mówi się naprawdę mało. Film jest malarski i oryginalny, niekiedy kręcony jakby "z ręki", co daje nie tyle poczucie uczestniczenia w pokazie kina alternatywnego, ale bycia częścią historii, krajobrazu, świadkiem, czasem bohaterem wydarzeń.

Muszę powiedzieć, że film zostawia duży niedosyt. Czekałam nieustannie kiedy to Cathy i Heathcliff wreszcie dorosną, dojrzeją i nastąpi wybuch obsesyjnej i zaborczej miłości i namiętności.
Wszystko to jest tu raczej w sferze niedopowiedzeń i sugestii, chociaż szaleństwo, okrucieństwo i rozpacz są i łzę wyciskają.
Z całą pewnością dla koneserów obrazów i wcale nie ulotnych wrażeń.
O miłości Cathy i Heathcliffa niewiele więcej wiem, ale czuję, że byłam na wichrowych wzgórzach. Nawet zimno mi jakoś i w kościach łamie, ale nie żałuję, że nie pojechałam w jakieś cieplejsze miejsce!
Do zdjęć (moje konto: Pinterest) dołączam swego rodzaju "spowiedź" i wołanie Cathy wyśpiewane głosem genialnej Kate Bush, która tamtą Kaśkę naprawdę dobrze zrozumiała...






6 komentarzy:

  1. Też lubię "Dumę i uprzedzenie" z Keirą :) I też czytam "Zwierciadło", choć teraz częściej online. "Sens" na to miejsce kupuję chętniej :) "Zwierciadło" z róznymi red. naczelnymi miewało różne poziomy i maaaaaasę reklam, dlatego sięgnęłam po "Sens". Też czytujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Duma... " z Keirą cudna! A dłuuugo zwlekałam z obejrzeniem, ze względu na tę z Colinem...
    Jak fajnie poznać Kogoś, kto również lubi! :)
    Prasóweczkę zawsze robię sobie dzięki Przyjaciółce, która zawsze kupuje dla mnie "Zwierciadło" i "Obcasy", ostatnio obie jednak zauważyłyśmy, że felietony jakieś słabsze w tym pierwszym... o ilości reklam nie wspomnę, bo to plaga straszliwa wszędzie już chyba!
    Zastanowię się nad "Sensem" poważnie! :)
    Kobieto, nawet nie wiesz jak mi miło, że zaglądasz!
    Pozdrowionka! :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. również kocham tę WŁASCIWĄ wersję wichrowych wzgórz miłością zaborczą i wierną.Do tego stopnia,że wsciekam się jak jakiś burak tłumaczy i przekręca JEDYNE WŁaśCIWE KWESTIE :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, aż szczękościsk człowieka łapie, kiedy cudny moment zostaje zrujnowany przez jakiegoś wesołka tłumaczącego dosłownie albo bezsensownie!
    Pozdrawiam Cię serdecznie i dzięki za odwiedzinki! :)))
    PS Wielbicielki Heathcliffa=Ralpha łączcie się!;)

    OdpowiedzUsuń