Jeżeli człowiek jest (jak ja!) w luksusowej sytuacji i dysponuje wypełnionym rodzinnymi zaproszeniami karnecikiem (lub raczej precyzyjnym grafikiem!), pozostaje odrobina czasu na pokonsumpcyjny odpoczynek.
Na zaszczytnym pierwszym miejscu w rankingu czynności relaksujących jest u mnie czytanie.
Joan Lindsay- „Piknik pod Wiszącą Skałą”- to mała (w sam raz), niezwykle tajemnicza (a oparta na faktach!) książeczka. Film Petera Weira równie niesamowity!
„Pokój z widokiem”, E.M.Forstera. Nie ukrywam, czytając „widzę” panią Helenę Bonham Carter (Lucy) i Juliana Sandsa (Georga) z ekranizacji pod tym samym tytułem. Naprawdę nie jest tak banalnie jak mogłoby się wydawać!
Pan Shakespeare (a co?!)- „Poskromienie złośnicy” (w przekładzie genialnego pana Barańczaka), bo TEN William (TAMTEN to nie wiem…) poczucie humoru ma cudowne, a tu tak seksowne, że… wielu się do niego może przekonać!
Pan Woody Allen, który stanął w „Obronie szaleństwa”. Poczucie humoru (nieco surrealistyczne, bardzo błyskotliwe) znamy. Tekstów jest czterdzieści sześć w tym „zbiorku”, zatem można sobie dozować, gdyby ktoś poczuł przesyt (?!).
Tomek Tryzna- „Blady Niko” (ten Pan od „Panny Nikt"), w końcu Polak (!). I to się czuje! Prawda czasu i prawda ekranu (książka o młodych filmowcach). Czyta się świetnie (język!), Niko lubi się (od razu)! Można? Można!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz