-->

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

TYLKO SPOKOJNIE!


Próbuje człowiek ograniczyć obowiązki do priorytetowych, rozmowy (niedomowe) do istotnych, spotkania do koniecznych, a i tak przytłoczony jest bardzo. Przesilenie, mówią. Może i przesilenie. Różne rzeczy wtedy ludziom pomagają. W takich sytuacjach (zaganiania, zmęczenia już od poniedziałku, w akompaniamencie słabego nastroju) każdy potrzebuje czegoś innego, chociaż być może wszyscy chcemy tego samego.

Amerykanie mają swoje "comfort food", czyli "jedzenie na pocieszenie". Jeżeli wierzyć filmom są to lody jedzone łychą bezpośrednio z pojemnika (kubełka?). Na mnie niestety to nie działa. Wyrzuty sumienia dotyczące ich umiarkowanej zdrowotności i zabójczej kaloryczności zmusiłyby mnie do pochłaniania kolejnych kubłów w kolejne dni (w ramach sponiewierania do granic).

Nie powiem, że moim "comfort foodem" nie jest sernik wiedeński Mojej Mamusi (najlepiej jeszcze gorący), ale talerz pikantnej zupy warzywnej, którą można jeść bezkarnie w każdej ilości pociesza mnie bardzo!
Mam również swoje comfort music, comfort books, comfort films, comfort drinks, comfort clothes...

Najlepsze rezultaty daje połączenie (w miarę logiczne) jak największej liczby comfortów!
Do tematu będę wielokrotnie wracać. Temat pocieszaczy domowych jest mi bardzo bliski. Mam swoje żelazne zestawy, polegające na optymalnym łączeniu comfortów.
Zestaw przykładowy: pidżamka, względnie dresik, kapciochy rozklapciane, kocyk, kieliszek winka, "Duma i uprzedzenie" (stara/nowa obojętnie).
Uwaga w kwestii filmów i książek; najlepiej wybierać pozycje, w których niewiele, względnie prawie nic, a najlepiej zupełnie nic się nie dzieje.
Kocham książeczki nad życie, ale w roli persenu/kalmsów i innych takich występują u mnie zwykle albumy wnętrzarskie (stricte fotograficzne bywają zbyt ekscytujące!). Oko nasycone, żadnej akcji, sporo inspiracji, stroniczka po stroniczce i... jestem baaardzo spokojna... adin, dwa, tri...

(na kiepskich zdjęciach: wspaniałe "uspokajacze")







2 komentarze:

  1. U mnie najtragiczniejsze konsekwencje ma comfort shopping... Mam już - od niedawna! - świadomość istnienia w moim sofcie tego błędu i udaje mi się skończyć na mierzeniu...
    Z comfort food najlepiej działa KC (kawa i ciacho) - jedna porcja wystarcza :)
    Pozdrawiam i życzę dnia niewymagającego CA ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W kwestii zakupowej (u mnie zwłaszcza "czegoś do domu")systemu nie da się przekonfigurować... ;)
    Zestaw KC zastosuję, mimo, że dzień dobry (na razie... ;)), w razie potrzeby pocieszenia po prostu zwiększę dawkę do 2KC (podwójna kawka i dwa ciacha)!
    Serdeczne pozdrowionka! Tobie również fajnego dzionka życzę!:)

    OdpowiedzUsuń