Matury mnie wchłonęły, przeżuły, ale na szczęście wreszcie wypluły. Przez mgłę roboty (tu w znaczeniu wysiłku fizycznego mającego na celu podniesienie poziomu czystości w domu, uzupełnienie zapasów żywnościowych oraz opiekę nad małoletnim potomstwem) i pracy (poprzez pracę rozumie się tu wysiłek intelektualny (zajęciami językowymi zwany), którego wymiernym celem jest zdobycie środków finansowych o przeznaczeniu rozmaitym, głównie niepraktycznym), pracy i roboty, widzę już zieloną trawkę...
Jestem człowiek prosty, cieszą mnie zwyczajne przyjemności. Leżaczek, gazetka/książeczka, szklaneczka czegoś (nic konkretnego ani przesadnie drogiego), talerzyk/półmiseczek czegoś smacznego w perspektywie. A marzenie? Hamaczek, dwa drzewa, które nie złamią się pod ciężarem i chwila spokoju.
Jestem jak hobbit. Armie Saurona rosną w siłę, zło się panoszy, a ja mogę grządki kopać, w norce kurze ścierać a myśli o pominięciu któregokolwiek z posiłków nie dopuszczam.
Jestem też Czechem, tudzież Czeszką, a w zasadzie bardzo chciałabym być. Oni z każdego dnia potrafią zrobić święto. Och, jaka by była ze mnie laska nebeska. Muszę jeszcze tylko trochę nad psychą popracować.
(Na zdjęciach: życie codzienne Dzikich)
Ewelinko Kochana! Lasko Nebeska ;) Ciebie się czyta jak super wciągającą książkę :)) Jak dobrze, że już jesteś po tych maturach i porządkowaniu :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki!!
Malinko, warto było przetrwać, żeby zasłużyć na takie powitanie!!! :)))
UsuńDzięki serdeczne! ;***
dzicy!-Ci to mają życie:)
OdpowiedzUsuńBa! Jak w Madrycie! ;) :)
UsuńSerdeczności!!!
Drogi Hobbicie! Jak sobie radzisz z owłosieniem na stopach?:))
OdpowiedzUsuńDzicy bardzo uroczy, muszą należeć do plemienia słitaśnych bobasków - jak nic!:)Chętnie bym się zaczaiła na jednego takiego!
Popatrz ja też jestem przeżuta, wypluta i wymięta - ratuję się spotkaniami z koleżankami, mam nadzieję że się wygładzę:)
Uściski!
Ależ Ci zazdroszczę tych wygładzających spotkań z koleżankami! ;)
UsuńDziki a i owszem słitaśny, najsłodszy cherubin z niego jak śpi...
A włosy na stopach? Nic tak nie podnieca mężczyzny!!!;)))
Polecam zapuścić! "Albercik, to działa!", jak rzekłby klasyk.
Pozdrowionka! :))
Znalazłaś się :) Laska nebeska bije z każdego Twojego posta i zdjęcia :D Wszystkiego najlepszego w dzisiejszym dniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci pięknie!!!
UsuńBardzo bym chciała w kwestii tej laski... ;)
Zaglądam na do Ciebie, patrzę what a beautiful world i jestem coraz bardziej Czeszka nebeska... ;)
Serdeczne pozdrowionka! :)))
:))) Moje marzenia sa identyczne, hamak i pełnia szczęscia osiągnięta!
OdpowiedzUsuńPS Życie dzikich - piękny śródtytuł :)
Aniu, Panno Truskawko;), cudne nowe zdjęcie Pani!
UsuńA marzenie takie,że może nawet uda się zrealizować... :)
Serdecznie pozdrawiam! :)))
Całkiem fajne to życie dzikich :) Życzę dużo odpoczynku teraz :)
OdpowiedzUsuńczesc ewelinko, ciesze sie, ze (co prawda wypluto-wypruta), ale znowu jestes! na hamaczek przyjdzie czas, obiecuje... :D na razie ciesz sie kazda chwila z szalejacym muffinkiem, one tak szybko mijaja!!! sciskam, basia. ps. nie dziwie sie, ze nazywasz malutka muffinkiem, ja chcialoby sie chyba caly czas chrupac!! hihihiii... a ja upieklam wczoraj akurat jagodowe muffinki! :D
OdpowiedzUsuńsorry lasko nebeska, zapomnialam sie przelogowac, to ja - basia z kulinarnej mekki, hahahaaa..... kiss!
UsuńNa razie wczytałam się tylko w kilka ostatnich dni ale zapowiada się super.Pozdrawiam - mama równie absorbującego dziecioka Kubola ;-D
OdpowiedzUsuńWakacje tuż-tuż. Wypoczniesz :)
OdpowiedzUsuńA ja z utęsknieniem czekam na relację z warsztatów.
Dzicz dorośnie i dopiero da popalić!
OdpowiedzUsuńahh ja bym chciała mieć taką norkę z okrągłymi okienkami i kilka spiżarni i nie zapominać o tych przed podwieczorkach i przed obiadach :)
OdpowiedzUsuńTo już po maturach dawno temu, a ciebie ani widu ani słychu. Gdzie przepadłaś lasko nebeska??
OdpowiedzUsuńja akurat za hamakiem nie przepadam, bo od bujania dziwnie głowa mnie boli ;)))) ale słodkie lenistwo by się przydało....
OdpowiedzUsuńAle u Dzikich faaajnie :)) Kurcząteczko, z tym hobbitem to strzeliłaś w dziesiątkę, utożsamiam się z tym, co napisałaś, całą swą marchwiatością. Armie Saurona rosną w siłę, a ja cierpliwie prasuję pościel. O pominięciu posiłków nie ma mowy, z zegarkiem w ręku pilnuję wydawania owych. Jak śniadania nie zjem w ciągu godziny od wstania z łóżka to się słaniam na nóziach swych niezbyt zresztą wiotkich :D A jak po obiedzie nie ma kawy i deserku choćby tyciego to dusza mi płacze!
OdpowiedzUsuńLokatoreczku, gdzieżeś się zameldował w tych letnich okolicznościach przyrody? :) Miłe pozdrowienia!!
też uwielbiam hamak ...
OdpowiedzUsuńa w tle widzę radosną twórczość z naszych warsztatow! - moj obrazek z panem w okularach powędrował w prezencie do teścia - zachwycony był swoim tkaninowym portetem!!!!
pozdrawiam wakacyjnie już nieco!
hmmm... ewelinko, wszystko ok? cos sie dlugo nie meldowalas. pozdrawiam serdecznie, basia.
OdpowiedzUsuńhop hop jesteście?
OdpowiedzUsuńproszę bądźcie :D
lipiec mamy??
OdpowiedzUsuńi sierpien juz nawet w polowie... :( Lokatorku, gdziezes? :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog:) i urocza córeczka:))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zachęcam do powrotu - warto:)
Nanulika
http://mojewnetrza.blogspot.com/
czesc ewelinko,
OdpowiedzUsuńpowoli jest mi bardzo smutno, ze nie piszesz. mam tylko nadzieje, ze to po prostu brak czasu, a nie jakies inne powody sklaniaja cie do milczenia... sciskam mocno i trzymam kciuki, ze niedlugo sie odezwiesz. a na razie nominowalam twojego bloga do versatile blogger award! szczególy na http://kulinarnamekka.blogspot.de/2012/09/versatile-blogger-award.html
caluje i dobrej zabawy zycze! :D
Martwimy tu się o Ciebie. Co się dzieje kochana?? :(
OdpowiedzUsuńHalo Halooo... Mam nadzieję, że wrócisz Dzika Lokatorko ;) :* Buziaczki!
OdpowiedzUsuńLokatoreeeeczkuuuu!...
OdpowiedzUsuń